Te rozmowy na bardzo wysokim poziomie rozkmin X)
Urodziny Koali zostały uświęcone należycie :) Dopiero trzeciego dnia zaczęłam ogarniać system :"D
A wy, eksperymentujecie z jedzeniem? :D i nie mam tu na myśli standardowych eksperymentów w kuchni, tylko bardzo fantazyjne zastosowanie jedzenia, lub dziwne urozmaicanie go ;)
Palenie kostek mlecznej czekolady - praktykuję to już od baaaaaaaaaaaardzo dawna. Pyszności. ~
OdpowiedzUsuńOmg jakie suche XD
OdpowiedzUsuńByłam kiedyś na wykładach o kuchni molekularnej z degustacjami i muszę przyznać, że najlepsze co w życiu jadłam to kulka czekoladowo-orzechowej pianki wyjęta prosto z ciekłego azotu *u*
ja mniej ambitnie, wsadzam pół tabliczki czekolady na talerzyku do mikrofali xP
OdpowiedzUsuńJa z koleżankami opalałam chipsy nad świeczką ;d Do tej pory nie wiem po co ^^' Ale Natalia to wygrała kiedyś, jadła tosta z makrelą i pastą kiwi (czytaj dżemem) ;d
OdpowiedzUsuńBlogspot powinien nakładać cenzurę na takie rzeczy :c Makrela z dżemem, o fuuuuuuuuuuu...... @____@
UsuńZjarane oczy przez płonące koale :o
OdpowiedzUsuńOdnośnie palenia/opiekania żywności - najdziwniejszą sytuacją było to, kiedy wraz paroma znajomymi rozłożyliśmy się kocem na ścieżce w kierunku plaży (do samej plaży nam się dojść nie chciało) w miejscu gdzie było troszkę jakby plażowego piasku. Naszym prowiantem były pieczone pianki oraz kulki czekoladowe. Wszystko byłoby pięknie, gdyby nie to, że kulki wysypały się w piasek (oczywiście zjedliśmy wszystkie) a pianki opiekane nad świeczkami nabite na gałązki okazały się topić na czarno. Smakowały nieco jak opona z posmakiem wosku i żywicy :c
OdpowiedzUsuńPianki też często opiekałam nad świeczką w domu, ale nie te pianki przeznaczone na ogniska, tylko takie różowe Haribo :"D Nie wzgardziłam. Ale gdy potem spróbowałam tych prawdziwych opiekanych stwierdzam, że wcale nie są takie smaczne. Wolę z Haribo xD
Usuńmyślałam że tylko ja podgrzewam czekolade zapalniczką ..
OdpowiedzUsuń