wtorek, 10 września 2013

Polcon




Musiałam zrobić zastępczą Koalę, bo ta nad którą siedzę trochę mi zajmie, więc będzie później, ale zapewniam że będzie epicka :)
Ten post dotyczy Wiedzówki, która była po prostu okrutna. Nie jestem jakimś otaku, wielu tytułów nie widziałam, ale pytania były brutalne. Owszem, zdarzały się banalne (np. „Jaki nawyk miał Grey z Fairy Tail?”) ale na większość z pytań mało kto znał odpowiedź. Prowadzący musiał być wyjątkowo złośliwy zadając tyle szczegółowych i absurdalnych pytań, albo nie mieć życia, jeśli taka wiedza wydawała mu się być oczywistością.

W każdym razie…

Relacja z Polconu.


Na konwent przybyłam dopiero w piątek rano i chyba nie było to takie złe posunięcie, gdy słyszę o tych kolosalnych kolejkach do akredytacji. Ja weszłam bez problemu :3

Drugi dzień konwentu (mój pierwszy) nie wydał mi się jakiś rewelacyjny. Może było to spowodowane małą ilością snu, może zmęczeniem, bo jechałam 10 godzin pociągiem, a może kacem, bo poprzedniego dnia musiałam ochrzcić warszawski akademik. W każdym razie umierałam, a atrakcje były dość słabe. Chciałam zobaczyć, jak zrobić wode z mózgu, czyli pokaz japońskich reklam, ale sala była tak zawalona, że ludzie na korytarzu słuchali (sama jak usłyszałam ‘Pudi Pudi’ poczułam się jak w domu ^ ^). Właściwie nie pamiętam co robiłam tego dnia oprócz umierania. Wiem, że na panelu o grach nie wyrobiłam i spałam gdzieś na końcu sali. I łaziłam po stoiskach i jarałam się steampunkowymi gadżetami („Aaaale fajne! Co..ile?! Zrobię sobie sama...”).

Rozczarowała mnie organizacja. Większość pierwszego mojego dnia spędziłam na szukaniu konkretnych miejsc, na przemieszczaniu się z budynku do budynku i szukaniu sal. Atrakcje również nie wydawały mi się jakieś oszałamiające. Za to temperatura w salach owszem. Jeśli ta polibuda ma jakąkolwiek klimatyzację to chyba jej na czas konwentu pożydziła.

Sobota była już lepsza. Oczywiście większość dnia spędziłam w budynku mangowym, jakże by inaczej. Kilka paneli było dość interesujących. Nie spodziewałam się zobaczyć znowu drzeworyt  ‘Sen żony rybaka’ ^ ^ (pozdrawiam Damianka, który rok temu na Shi-bishoku zapoznał mnie z tą historią ;).

Największą atrakcją z całego konwentu był dla mnie panel o Alchemii w FMA. Cała sala słuchała w skupieniu, gdy prowadzący tłumaczył znaczenie poszczególnych znaków i powiązań z prawdziwą alchemią. Bez wątpienia zostało mu wybaczone, że spóźnił się na własny panel pół godziny.
Oczywiście nie podarowałabym sobie, gdybym nie zaszła na planszówki i nie zaliczyła partyjki Świata Dysku. O jej przebiegu zrobię osobną Koalę :3

I nie mam pojęcia, kto wymyślił, by fantastów zapraszać wieczorem do klubu typu umcy-umcy. Po prostu pięknie komponowali się ludzie z konwentu wśród zwykłych cywilów bawiących się do klubówki. Ładny jest Remont, tylko trochę muzyka nie pod klimat.
Mogłabym jeszcze ponarzekać na socjal, bo ludzie byli zwarci w grupki i jakoś nie wydawali mi się tak otwarci, jak na innych konwentach. Stanowczo brakowało mi trolli.

Ostatni dzień niestety musiałam sobie odpuścić, by zdołać dojechać jakoś do domu. Nawet nie chcę sprawdzać, czy coś dobrego mnie ominęło.

Ogólne wrażenie to niedosyt, szału nie było, dupy nie urwało. Z samego konwentu brak jakiś bardziej epickich wspomnień, o wiele lepiej bawiłam się ‘po godzinach’ z własną ekipą. Myślę, pan z Kebabu koło Babilonu nas nie zapomni ^ ^’’.

Nic tylko szykować się na następny konwent :)


Aha.
Pozdrowienia dla Sono, która dosłownie w 5 minut znalazła odpowiedź na powyższe nurtujące mnie pytanie i oszczędziła mi ślęczenia kolejnego tygodnia nad animcem w poszukiwaniu informacji, której w anime może nawet nie ma xD

4 komentarze:

  1. Zostałam wspomniana w notce Koali < fangirl > <33

    Panel o alchemii omg gdzie ja byłam jak mnie tam nie było.
    A dla ciekawskich, cela Kimbleya miała nr 29 xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A btw chwila chwila to dyskoteka/potańcówka/whatever to była w osobnym klubie? o.o

      Usuń
    2. Klub nieopodal konwentu został okrzyknięty miejscem do wieczornego 'integrowania się' konwentowiczów (promocja dla uczestników na piwo <3). Jednak był to po prostu klub, do którego warszawiacy przychodzili densić. Więc fantaści tam pasowali jak pięść do nosa. Już lepszy byłby zwykły pub tudzież ławka w parku.

      Usuń
  2. Och, jak ja bym chciała być na Polconie!

    OdpowiedzUsuń

Aby dodać komentarz, wybierz:
nazwa/adres url, wpisz imię i treść komentarza :)