środa, 4 czerwca 2014

gęsi


Jeez, jak ja nie lubię malować pejzaży... -,-
Moja mama chciałaby być rolnikiem, ale słabo jej to wychodzi (:
Choć takim gęsim jajem bym teraz nie pogardziła. Nie mam gazu, mam tylko czajnik elektryczny i mikrofalę. Od tygodnia jadę na zupkach chińskich. Jakieś pomysły jak można się wyżywić bez gotowania? :(


11 komentarzy:

  1. Gotuj ryż w czajniku;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Zamawiać gotowe żarcie, a przynajmniej czasami. ; ) W mojej okolicy za ok. dychę spokojnie da się coś fajnego zjeść.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak byłem skrajnie leniwy, to robiłem kurczaka w mikrofali. Wychodził gorszy niż z patelni (suchy był, bo tracił wodę), ale był zjadliwy. Generalnie jak mięso potniesz na małe kawałki, to idzie w mikrofali przygotować. Można by jeszcze pokombinować z zalewaniem czymś tego mięsa na czas grzania, chociaż tego nie testowałem.

    No i jeszcze budyń z mikrofali całkiem spoko wychodzi, tylko trzeba go wpierw porządnie wymieszać z mlekiem (żeby było takie "kakao"), a później podgrzewać interwałowo (grzanie, przerwa na mieszanie, grzanie...).

    OdpowiedzUsuń
  4. Zupki chińskie? E, jeśli problemem jest brak kuchni, to możesz kupić w sklepie pierogi/naleśniki bądź inne podobne potrawy "gotowe do podgrzania", stworzone właśnie do mikrofali. Często w biedronkopodobnych marketach są.
    Jaki ładny mur...

    OdpowiedzUsuń
  5. https://www.youtube.com/watch?v=vvAYGBFyRTU

    OdpowiedzUsuń
  6. Hm, w czajniku można ugotować parówki :) A tak to zostaje Ci sernik na zimno.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ej, ale jak masz mikrofalówkę, to jest milion dobrych obiadowych rzeczy, które można zrobić! Kurczaka, zapiekanki wszelkiej maści, warzywne rzeczy... polecam też garmaż, jakieś pierogi czy coś :)

    OdpowiedzUsuń
  8. W takich przypadkach dobrze mieć kempingowy palnik gazowy na składzie ^^ Ale pomysły z jedzeniem z mikrofalówki też są dobre :]

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja bez kuchenki gazowej i tylko z mikrofalą 4 lata przeżyłem, choć na weekendy często jeździłem do rodziców. :D

    Wyczaiłem sympatyczną garmażerkę, w której za ok. 5 zł mogłem sobie skomponować pożywny posiłek, odgrzany w mikrofali na miejscu albo na wynos. Kopytka, pierogi ruskie, pieczarki w panierce, naleśniki, surówki, zupa dnia... I jakoś się funkcjonowało. ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. No cóż, można pomalować się na zielono i tymczasowo przerzucić na fotosyntezę, to po stokroć lepsze rozwiązanie niż faszerowanie się zupkami chińskimi.

    OdpowiedzUsuń
  11. Na piłsudzkiego masz świetne tanie obiady w mai

    OdpowiedzUsuń

Aby dodać komentarz, wybierz:
nazwa/adres url, wpisz imię i treść komentarza :)